Mija mniej więcej rok odkąd wkroczyłem na turkusową drogę. Słowo wkroczenie przyjmuje w tym przypadku wymiar symboliczny, ponieważ nie oznacza ono, że wcześniej nią nie podążałem! Po prostu świadomie rozpoznałem jej wartość, znaczenie, strukturę, a także ludzi z nią związanych. Zacząłem pełniej dostrzegać kolory życia. Świadomość ścieżki W miarę jak zacząłem świadomie nazywać kolejne przestrzenie mojej działalności – przywracanie poczucia sprawczości, branie odpowiedzialności za świadomość i, w tych krokach, dążenie do ucieleśnienia, czyli przejawienia potencjałów jakie mogą przez nas się zmaterializować, tak moja zewnętrzna przestrzeń ponownie się spolaryzowała. Moje stopniowe zabarwianie się na turkusowo – a trzeba przyznać, że gdy poczuję dany temat wchodzę w niego do samego, mi indywidualnie osiągalnego dna – spowodowało, że bliskie mi osoby, zarówno rodzina, współaktywiści, czy współpracownicy, zaczęli intensywnie przemieszczać się na życiowej planszy gry. Jednych z odrazą wypinało, tracili bowiem pewny grunt pod nogami, inni natomiast prosto, choć nie zawsze bez przeszkód wkraczali w nową przestrzeń. Jej nowość jest oczywiście pozorna – do tego świata, tych, obecnie wiodących koncepcji filozoficznych narodziliśmy się bowiem jako pokolenie Y przyjmując je za swoje całkowicie naturalnie. Wielu, równie naturalnie stawia opór, krzywo spoglądając na szarlataństwo współpracy indywidualności kwestionując jej możliwość. Ostatecznie te mentalne schematy i myślowe nawyki, które z biegiem czasu biologicznie wapnieją w organizmach, wymagane przez społeczne przyzwyczajenia i historycznymi przemiany pozwalają żyć w nurcie aktualnego systemu. Nieliczne wyjątki jak prof. Blickle mimo 78 lat(!) zderzają się z tym od dziesiątek lat mówiąc o szacunku i partnerstwie. Ciekawe co przyniosą zatem kolejne pokolenia – z pewnością świat, […]
Read More ›