MENU

II. Ścieżka wojownika (przy miejscach kultów narodowych)

1301
0
Wielką przygodę rozpoczynamy wtedy gdy pozwolimy sobie zapomnieć o wszystkich ranach przygód wcześniejszych.
Jest takie miejsce – ścieżka zdrowia – można by rzec. Myślę, że może być ich wiele, w różnych przestrzeniach geograficznych, a z pewnością po prostu w nas. Jest ona związana z drogą wojownika. Prawdziwego, niosącego w sobie pełnię odpowiedzialności za siebie, za tych którzy odeszli i za tych którzy nadejdą. Ścieżka niosącego wiedzę, że to co się dzieje jest właściwe, a uczestnicząc w wielkim teatrze życia, realizujemy głębszy plan istnienia. Nie ma on nic wspólnego z losem, nie jest związany z wiarą, z nadzieją, nie opiera się również na pragnieniach. Jest wewnętrznym głosem prowadzącym nas od narodzin do śmierci, który usłyszeć możemy gdy zgodzimy się w sobie na nieprzewidywalne; gdy znajdziemy w sobie odwagę, aby słuchać siebie i siłę aby działać.

W pierwszym kręgu, w pierwszej przestrzeni, przygotowując się do wyruszeniea w podróż, pozostawiamy za sobą wszelkie emocje związane z walką. Przekonania na temat tego dlaczego walczymy, wybory jakich dotychczas dokonaliśmy i skutki, jakie wyobrażamy sobie, że nas dotknęły. I, co najważniejsze, zostawmy wszystko to, co jeszcze wydaje się nam, że powinniśmy zrobić.
W tym miejscu, przestrzeni oczyszczenia poddajemy wszystko co przeszkadza nam w odpoczynku i… odpoczywamy. Dajemy sobie czas, aby zregenerować, sprowadzić do tu i teraz swoje istnienie, które nie musi być dłużej rozpraszane.
Wdech i wydech ciszy swojego wnętrza, które w swym istnieniu jest chętne na nowe, gotowe do zapłodnienia przez ducha.

Kolejna sfera jest przestrzenią wiedzenia. Poznania o co mi w tym wszystkim chodzi. Dlaczego tu przyszedłem i o co walczę. Duch mówi jeśli się go zapyta. Nie musi mówić wprost, wystarczy, że w ciszy zasłuchamy się w to co nas otacza i każdym zmysłem zaczniemy chłonąć odpowiedź. Nie musi być ona przekładalna na myśl. Myśl, gdy dojrzeje, pojawi się jak błysk olśnienia w pełni zrozumienia. Tu jesteśmy sami ze sobą. Poznajemy siebie.

W naszych podróżach uczestniczą również inni. Tych spotykamy w kolejnym kroku. Mogą tu być tłumy, z którymi zmierzamy w jednym kierunku, może tu również nie być nikogo, jeśli tylko znajdujemy się na samotnej ścieżce. Ważne aby uznać prawdę taka jaka jest, by zauważyć w jakich warunkach przyszło nam zaistnieć i działać.

W kolejnym pora pożegnać się z tymi, którzy odeszli. Było ich wielu na wielu dotychczasowych ścieżkach. Przyjaciół i wrogów. Tych których kochaliśmy i tych, których pragnęliśmy zniszczyć. Wielu, których poznaliśmy tylko na chwilę w ogniu walki, i tych, z którymi celebrowaliśmy zwycięstwo.
Aby ruszyć dalej pora się pożegnać, pora uwolnić wszelkie długi i zamknąć niepotrzebne dłużej tematy.
Pora dotknąć swojej suwerenności.

Dopiero teraz, w kroku piątym, możemy uznać, dobrze teraz widoczne rany. Nie trzeba ich uleczać. Są one naszą ścieżką, opowieścią przygód, znakiem historii. Uznając je możemy spojrzeć na formę doskonałą, która nie może się przejawić w tak gęstej i nieprzewidywalnej materii, jest jednak niedoścignionym wzorem jaki nosimy w swoim wnętrzu. Zwracając na niego uwagę leczenie odbywa się samoistnie. Przechodzi bowiem od razu przemianę w stronę doskonałości i każda komórka, każda nić dna dąży do tego doskonałego strumienia – udoskonalając się na tej drodze.
Wszystko jest bowiem doskonałe. Nasze zdrowie mimo choroby, jest w istocie doskonałością.

I teraz, gdy tu dotrzemy, wiemy już, że niepotrzebne są nam jakiekolwiek zbroje. Nie ma dłużej ran. Nie ma przyjaciół i nie ma też wrogów możemy więc zrzucić z siebie kolejne maski. Oddaliśmy się niewiedzy i nieprzewidywalnemu nie musimy więc dłużej być przygotowani na to co przyjdzie. Jesteśmy życiem.

I po tym wszystkim. Na drodze wojownika stającego się na powrót człowiekiem, możemy przez swoje puste teraz serce zajrzeć w rdzeń wszystkiego. W podszewkę boskiego tworzenia, w której materia przenika się bezpośrednio ze świadomością tworzą i realizując w natychmiastowych błyskach wszelkie możliwe potencjały na wszelkie możliwe sposoby.
W tej ciszy i trwaniu, w tym dogłębnym odczuciu istnienia, w tym ogniu kreacji wykuwa się prawdziwy wojownik pozbawiony wątpliwości, będący pewnością tego co jest – zrozumienia przy jednoczesnym pojęciu, że nic z tego nie ma znaczenia. Przenikający iluzję teatru będąc jednocześnie jego aktywnym uczestnikiem. Przez jego krew płynie godność istnienia, a każdy jego czyn jest jej przejawieniem.

Zapraszam do kontaktu lukasz@nowespojrzenie.pl