Każdemu, kto czerpie zysk z krzywdy drugiego, zależy, aby ten stan trwał nadal .
Każdemu, kto żyje z choroby, zależy, by inni chorowali. Każdemu, kto oddaje swoją niezależność, odpowiedzialność i sprawczość w czyjeś ręce, zależy aby nie widzieć, nie słyszeć, nie obejmować świadomością swojego życia w pełni. Zależy mu, by być kierowanym przez kogoś innego, dać się kierować nieświadomości.
Każdy, kto twierdzi inaczej, zasłania się aksjomatem rzeczywistości (bo tak po prostu jest), brakiem możliwości (nie mam /nie ma wyjścia z tej sytuacji) i często, aby pozbyć się ciężaru odpowiedzialności, zrzuca winę na drugiego (to przez niego, to przez rząd) bądź wpada w iluzję (trawa po drugiej stronie płotu jest bardziej zielona).
Iluzja polaryzacji
Wszystkie te postawy mają zresztą wspólny fundament. Mianowicie są związane z usilnym podtrzymywaniem iluzorycznych postaw niezmiennego ego, które będzie się aktywnie broniło przed każdym alternatywnym pomysłem, aby nie stracić swojego dominującego statusu. Zmienność oznacza dla niego śmierć, niezmienność zaś życie. Tymczasem to życie jest nieustającą zmianą, a śmierć graniczną niezmiennością.
Ta sprzeczność jest w nas ukryta na bardzo głębokim poziomie istnienia. Wpisana jest w działania każdej jednostki posiadającej ego, które to, w poszukiwaniu naszej wygody, spokoju, efektywności i minimalizacji kosztów, karmi się przekonaniami i schematami na pewnym etapie rozwoju. To one nas konstytuują pomagając odnaleźć się w społeczeństwie. W trakcie tego procesu nader często oddajemy na zewnątrz części siebie związane z indywidualnością. Wpierw jako dziecko by przeżyć. Ten początkowy etap jednak szybko mija będąc zależnym od wychowania. Następnie z konformizmu, pragnienia bycia częścią. Później, z zaniechania. Następnie dla wygody. A pod koniec życia, aby mieć po prostu “święty spokój”.
Szczególnie w ostatniej postawie widać, że pozwalamy sobie umrzeć jeszcze za życia. Jako dzieci, dokładnie odwrotnie, jesteśmy “skazani” na widzimisię innych i jako młodzi naturalnie mamy potrzebę buntu, by wyzwolić się z wcześniej założonych rodzicielskich pęt. Naturalnie, nie oznacza, że to musi mieć miejsce. Współczesne nurty świadomego, wolnościowego wychowania zmieniają i ten paradygmat pozwalając młodej istocie już od samego początku poznawać swoją indywidualność.
Świat należy do mnie
Początkowy impet i potrzebę ekspansji popartą kreatywną ekspresją na ogół tracimy, przechodząc przez niezliczone procesy pozostające poza świadomym postrzeganiem. Ich mnogość krępuje nas i pogrąża w niemocy. To jednak część naturalnego procesu – jako dzieci bowiem nabieramy społecznych algorytmów ucząc się zasad życia na planecie.
Wzrastając u wielu z nas rozpoczyna się proces wyzwalania, przepoczwarzania. Wychodzimy więc z kokonu walcząc z rodziną, która nie chce się zmienić, walczymy ze szkołą, która niewiele uwagi naszemu entuzjazmowi do badania świata poświęca, walczymy z urzędami, państwem, systemem. Walczymy z innymi porównując się i konkurując, zamiast inspirować ich osiągnięciami. Skupiamy się na tym, że nie potrafimy sprostać niedorzecznym oczekiwaniom, zamiast poznawać swoje pragnienia i wewnętrzną prawdę na swój temat.
Walcząc… w trosce o siebie
W tej zawsze nierównej walce indywidualności ze zbiorowością narażamy samych siebie na zmianę, na rany, na utratę cennego zdrowia. Ostatecznie bowiem jeśli chcemy coś, kogoś zmienić proces tego zmienia nas samych.
W czasie niniejszego procesu najpierw zatracamy naszą dziecięcą duchowość. Ostatecznie tracimy też kontakt z własnym zdrowiem i pozbawiamy siebie możliwości realnej oceny jego kondycji.
W każdej chwili jednak mamy możliwość rozpocząć proces odzyskiwania świadomości siebie siebie w miejsce nieświadomości – czy wręcz zastępowania automatyzmu podświadomości zbiorowej . Wystarczy wybrać zdrowie i życie. To proste i niełatwe w perspektywie. Wcześniej zbudowane przekonania „wystarczy” przestać chronić przyglądając się im w działaniu. To oznacza podjęcie próby zrozumienia, jaki brak czy lęk stoi za danym przekonaniem.
Co jednak jest powodem, że potrzeba ich wspierania jest silniejsza niż dbałość o zdrowie? Co nas skłania do trwonienia energii na podtrzymywanie ścian, podczas gdy możemy pozwolić sobie na swobodny przepływ energii?
Granice
W powyższych rozważaniach, nie poruszyłem wątku związanego z przemocą bezpośrednią, w której człowiek, w granicznych sytuacjach, nawet o swojej śmierci nie może zadecydować. To zupełnie inna skala doświadczeń bezpośrednich, jakich, jestem głęboko przekonany, ogromnej większości z nas, czytających, nigdy nie spotka.
Co gorsze, dla wielu z nas przedmiotem pożądania są takie rodzaje doznań i emocji (brutalne filmy, sensacyjne relacje z tragicznych zdarzeń), które nie występują powszechnie w naszym otoczeniu, lecz zyskują w naszych oczach rangę usprawiedliwienia. Co prawda identyfikujemy je, w jakimś sensie bronimy się przed tym, twierdząc, że wiemy jak to jest. Przecież nie jesteśmy ludźmi bez serca, nie jesteśmy nieczuli. Rzeczywistość pokazuje, że wszystkie te frazesy są niewiele warte, ponieważ nie posiadają w sobie ładunku prawdy związanego z takimi wartościami, jak godność, szacunek czy empatia.
“Mimo że traktują mnie jak śmiecia, to jeśli odejdę z tej pracy, umrę z głodu”. Wyobraźnia jest tylko narzędziem, które podsunie nam rozwiązanie w zależności od wyboru, jaki podejmiemy. Jeśli postanowimy swój koniec życia spędzić na łasce innych, wówczas potencjalnie tak właśnie się stanie, a doświadczenia, jakich będziemy uczestnikami, poprowadzą nas właśnie w tym kierunku.
Klatka Faradaya
Społecznie odpowiedzialność oddaliśmy innym. Jest na to powszechne przyzwolenie i z każdym kolejnym, konformistycznym wyborem przyzwyczajamy się do tego jeszcze bardziej.
To jednak iluzja, że to my jej nie ponosimy, podczas gdy jest wprost odwrotnie. Kupując dany produkt lub usługę, każdy z nas dokonuje wyboru określonej rzeczywistości. Nie jest ważne, czy znamy warunki jego powstania. To działa identycznie jak jedna z podstawowych zasad prawa: „nieznajomość prawa szkodzi”. Co za tym idzie, nic nas nie usprawiedliwia, jeśli je łamiemy. Szczególnie w obliczu wykreowanych potrzeb warto zastanowić się, do kogo należą myśli związane z potrzebą posiadania oraz wyborami, które w tym zakresie podejmujemy.
Wspomnianą niezależność niejednokrotnie oddaliśmy innym, aby wygodnie odnaleźć święty spokój za życia. Tymczasem zależność, jaką w ten sposób zbudowaliśmy, dopada nas dosłownie na każdym kroku, powodując lęk, nerwice, stres i choroby.
Również tym brakiem sprawczości potrafimy z lubością się chełpić, kreując wokół siebie obraz sieci zależności, wobec których jesteśmy bezsilni – nic ode mnie nie zależy! co mogę zrobić to oni mają władzę! Z każdą taką myślą pogrążamy się coraz bardziej w przestrzeni bezmyślnych rozrywek i nałogów, aby zapomnieć bezpowrotnie, że jesteśmy doskonałymi indywidualnościami – duchowymi mistrzami z aspektem człowieka.
Wygodnie jest uznać, że czegoś nie mogę zmienić. Wygodnie jest stwierdzić, że to czyjaś wina. Wygodnie jest zapomnieć. Pozornie. Zdając sobie z tego sprawę i poświęcając sobie uwagę, nasze siły, a więc i emocje, sprawiają, że stajemy się uczestnikami gry o następującym przekazie – Poprzez brak działania wybieram krzywdzenie siebie do głębi. Poprzez świadome działanie wybieram życie.
W nieznane
Gdy jednak już wybiorę i zaczerpnę głęboko powietrza czycha na mnie wiele pułapek. Jedną z nich jest, już wspomniany umysł pełen optymalizacji i chęci (a więc w gruncie rzeczy ja sam). Warto dać sobie przestrzeń. Wziąć pod uwagę, że mniejszą rolę odgrywa forma tego, w jaki mogę coś zrealizować od samego doświadczania. Wybieram bowiem fakt, że nie jestem pozbawiony mocy, w miejsce mentalnej ekwilibrystyki za i przeciw.
Tę moc łatwo oddać, ale bardzo trudno odebrać ją celowo. Jest ona silnie związana z głęboką wartością o której wielu z nas zapomniało. Godność rozumiana jako dbałość, bo o niej tu mowa, powoduje, że całym sobą potrafimy wybierać tylko to co najlepsze.
Skupmy się jednak na działaniu. Warto , zarówno w chwilach olśnienia jak i największego zwątpienia zadawać sobie najprostsze pytania – co mogę zrobić? z kim porozmawiać? kogo poinformować? Pierwsza odpowiedź jest tą właściwą. Nieważne, jak jest absurdalna. Nie ważne nawet, czy od razu pojawi się jej efekt. Jakkolwiek by nie było – dopiero krocząc tą ścieżką, ujrzymy kolejne kroki jakie powinniśmy postawić. Zatrzymując się przed pierwszym wybór nadal należy do sfery iluzji. Dopiero działania wtłacza w wąskie gardło materii nasze pragnienie. I im większe mamy w tym doświadczenie, tym większa jasność co chcemy zrobić dalej..
I oczywiście w trakcie tego procesu pojawią się podszepty innej natury i to właśnie one będą należały do wspomnianych programów mentalnych ego. Wiele z tych programów to schematy należące do dziedzictwa pokoleń, którzy przekazały nam cały swój dobytek, całą historię, razem ze wszystkimi zaszłościami i lękami. To także kultura, kultury lub cywilizacje, w których się obracamy, według których reguł rozpoczęliśmy nasze życie i które w codzienności na nas napierają.
Ostatecznie jednak mamy możliwość zrozumienia, a może i bardziej poczucia, że każdy z nas, na bardzo głębokim poziomie, takie właśnie życie wybrał. Wybrał i zapomniał, że to spełnienie jego pragnień. Rozpoczął grę w czasie której na powrót może odkryć i lepiej zrozumieć samego siebie i jednocześnie nie pozwolił zapoznać się z jej zasadami.
Te jednak możemy rozpoznać w trakcie grania. A jak wiemy wiele z nich, jak nie wszystkie są po to, aby je zmieniać! Co oczywiście możemy robić skuteczniej i pełniej (a nie efektywniej!) w trakcie przypominania sobie siebie i podejmowania wyborów związanych z tym jak chcemy samych siebie świadomie wcielać w życiu.
Kierunek zdrowie
Sposób na powrót do zdrowia moglibyśmy zatem upatrywać w podjęciu działania i świadomej obserwacji drogi do celu. To chyba najprostsza z możliwych formuła, do której sprawdzenia zachęcam każdego. Zaobserwowanie jej skuteczności jest zależne od kolejnych kroków:
– uświadomienia sobie głębokiej potrzeby uzdrowienia,
– wyboru,
– podjęcia kolejnych kroków działania,
– spojrzenia z dystansu,,
– zweryfikowania potrzeb i wyznaczania kolejnych celów pamiętając, że to droga jest ważna.
Proste? Proste i nie łatwe zarazem. Wybierając siebie wybieram życie. Wybierając życie wybieram siebie. Zdrowie staje się drogą autentyczności.